Pink tax – czym jest różowy podatek?
Pink tax lub różowy podatek – spotkaliście się kiedyś z tym określeniem? Czy takie zjawisko naprawdę istnieje? Jakie są różnice w cenach produktów dla kobiet i mężczyzn? Sprawdzamy, czy pink tax dotyczy wszystkich branż i krajów i jak wygląda to zjawisko w praktyce. Czy różowy podatek to jedyna dyskryminacja cenowa, która jest zależna od płci?
Różowy podatek – co oznacza i skąd się wziął?
Różowy podatek to sformułowanie, którego pierwszy raz użyły francuskie aktywistki. Feministki z Georgette Sand zwróciły uwagę, że często ceny dotyczące produktów przeznaczonych dla kobiet są dużo wyższe niż ceny ich odpowiedników kierowane do mężczyzn. O pink taxie zrobiło się głośno na świecie w 2018 roku za sprawą pierwszych oficjalnych badań przeprowadzonych w tym kierunku.
Pink tax – które produkty dla kobiet są droższe?
Pink tax nie dotyczy wszystkich produktów, a najczęściej jest spotykany w przemyśle kosmetycznym. Najbardziej popularnym przykładem tej dyskryminacji cenowej jest maszynka do golenia. Zbadano, że te oznaczone jako dla kobiet – mimo braku dodatkowych funkcji są droższe niż te kierowane dla mężczyzn. Jedyną różnicą w obu produktach okazał się kolor.
Głośna sprawa różowego podatku miała miejsce nie aż tak dawno, bo w 2017 roku w Wielkiej Brytanii. Sieć Tesco wypuściła na rynek paczki maszynek do golenia po 5 sztuk. Te dla kobiet w kolorze różowym w cenie 1 funta, natomiast dla mężczyzn w kolorze niebieskim – za 50 pensów. Po licznych skargach klientów, Tesco zdecydowało się ostatecznie wyrównać ceny tych produktów.
Organizacją, która zajmuje się profesjonalnie tematem pink tax oraz dyskryminacją cenową jest firma kosmetyczna European Wax Center. Zgodnie z jej badaniami przeprowadzonymi w 2018 roku, kobiety przeciętnie wydają na różowy podatek ponad 1300 dolarów rocznie. Ta sama organizacja zapoczątkowała również akcję edukacyjną, zachęcając kobiety do świadomych zakupów #AxThePinkTax.
A jak sprawy wyglądają ze strony NYC Department of Consumer? Zgodnie z ich badaniami, produkty dedykowane dla kobiet sprzedawane są o około 7% drożej. Największy rozrzut cenowy zaobserwowano w przypadku zabawek, produktów do higieny osobistej oraz odzieży. Produktem, który sprzedawano kobietom z najwyższym przebiciem okazał się szampon do włosów.
Pink tax w Polsce
Co ciekawe, pink tax występuje powszechnie, niezależnie od kraju. W większości świata za damskie kosmetyki i artykuły higieniczne zapłacimy więcej. Taka powszechnie panuje opinia. Także w Polsce. Ale czy na pewno?
Sprawdziliśmy ceny maszynek w najbardziej popularnych sieciówkach w Polsce na początku 2022 roku i jak się okazuje ceny męskich i damskich produktów były bardzo zbliżone. Czy to oznacza, że aktywistki wywalczyły swoje prawa rynek stał się bardziej sprawiedliwy? Jeszcze w 2018 roku ceny maszynek dla kobiet były o około 30% wyższe. Sprawdziliśmy także ceny popularnych szamponów do włosów – okazuje się, że zarówno męskie jak i damskie kosmetyki pochodzące od tego samego producenta również kosztują dokładnie tyle samo.
W Polsce nie przeprowadzono żadnych rzetelnych badań dotyczących różowego podatku od 2015 roku. Zgodnie z danymi z tamtego roku, produkty do pielęgnacji twarzy dla kobiet kosztowały aż o 67% więcej niż dla mężczyzn, natomiast w przypadku perfum różnica wynosiła 13%. Te same badania wykazały również, że istnieją kategorie produktów, za które to mężczyźni płacą więcej. Na liście znalazły się między innymi zegarki, okulary przeciwsłoneczne i buty sportowe.
Trzeba jednak zauważyć, że dzisiejsze trendy zreformowały nieco podejście do podziału płciowego w zakresie wielu produktów. Możemy spotkać się z tym, że marki proponują produkty uniwersalne z możliwością dopasowania np. kolorów.
Na czym polega dyskryminacja cenowa? Przykłady
Pomimo, że pink tax nie jest na szczęście już tak widoczny w 2022 roku, warto pochylić się nad tym, że pomimo braku różowego podatku kobiety w dalszym ciągu przeznaczają na artykuły kosmetyczne i higieniczne znacznie większą część budżetu niż mężczyźni. Wpływ ma na to m.in. grooming gap, czyli tzw. luka pielęgnacyjna oraz podatek tamponowy.
W ubiegłym roku, w lipcu, Parlament Europejski wyraził krytyczną opinię na temat tampon tax, który pogłębia nierówności między płciami. Podatek tamponowy to nic innego, jak kwota, którą każda menstruująca kobieta musi ponieść, żeby zakupić artykuły higieniczne. Szacunkowo, każda kobieta mieszkająca w Polsce, w ciągu lat przez które miesiączkuje zapłaci łącznie około 4 tysięcy złotych podatku za tampony, czy podpaski. W 2020 roku w Polsce obniżono podatek VAT na te artykuły z 8% do 5%. Jednak Parlament Europejski oraz środowiska feministyczne apelują, żeby całkowicie go zlikwidować. Pojawiają się także głosy, że środki higieny osobistej powinny być po prostu darmowe – takie rozwiązanie zastosowano już w Szkocji.
Co więcej, coraz bardziej powszechnym zjawiskiem jest ubóstwo menstruacyjne. Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi w 2020 roku przez Fundację Dominiki Kulczyk, aż 18% zadeklarowało, że nie zawsze stać je na kupno środków do higieny intymnej, natomiast 6% przyznało, że nie wystarcza im środków na zakup tamponów i podpasek. Nie wspominając już o tym, że menstruacja wiążę się często także z koniecznością zakupienia leków przeciwbólowych, nowej bielizny, czy dodatkowych detergentów do prania.
Grooming gap – co to jest?
Wracając do naszej luki pielęgnacyjnej, od osób, które identyfikują się jako kobiety, społeczeństwo niejako wymaga pewnego poziomu zadbania – szczególnie w pracy. Okazuje się, że wychodzenie naprzeciw tym oczekiwaniom nie zawsze jest tanie. Niektóre zawody zwyczajnie wymagają, żeby kobiety nosiły np. makijaż, czy odpowiednio dbały o paznokcie i włosy. Przykładem mogą być choćby stewardessy, ale także hostessy, aktorki.
Warto więc zwrócić uwagę, że ze względu na powyższe czynniki, kobiety niejako narażone są na stałe wyższe koszty, a statystycznie ich wynagrodzenia za pracę nadal nie jest wyrównane z pensją płci przeciwnej na analogicznym stanowisku. Mamy jednak nadzieję, że tak jak różowy podatek, już wkrótce to zjawisko stanie się w Polsce nieaktualne.