Luz blues…
Czujecie już w powietrzu wiosnę? Tak, wiem, że za oknem jeszcze zima, a jednak ja delikatnie wyczuwam, że słońce jakby mocniej grzeje, a dni są coraz dłuższe. W garderobie odruchowo odsuwam swetry, które nadal zajmują główne miejsce, a pod rękę wpadają mi koszule i cieńsze bluzki. W głowie zaś pojawia się wiosenny luz! Opadły już emocje sylwestrowe, opadła gorączka przygotowań przedświątecznych oraz samych Świąt. Wszystko to już za nami. Teraz myślimy już o tym, by świeciło słońce, pojawiła się pierwsza zielona trawa, by można było schować na dno szafy grube zimowe płaszcze, szale, rękawiczki. Móc ubrać cienkie kurtki i nie marznąć. I to nie tylko jadąc samochodem z włączonym ogrzewaniem ale i czekając na przystanku na tramwaj. Cudowna wizja! Rozmarzyliście się, tak jak ja? 🙂 Podobno jeśli często się o czymś myśli, to się sprawdza, dlatego zaczynamy od dziś myśleć o wiośnie!
Chyba nie zdziwi Was więc, że dzisiejsza stylizacja jest owym wiosennym luzem inspirowana. Idealna, gdy chcemy spotkać się na kawie z przyjaciółkami. Pasująca do pracy, jeśli nie ograniczają nas zasady dress code. Odpowiednia na spędzenie wolnego dnia na słodkim „nicnierobieniu”, zakupach i wyjściu do kina. Krótko mówiąc, casualowy luz blues!
Jaka część odzieży może kojarzyć się nam bardziej casual niż jeansy?
Nie wiem czy wiecie, ale ta jedna z najpopularniejszych obecnie części odzieży ma za sobą już ponad sto pięćdziesiąt lat tradycji. Pierwsze modele zostały zaprojektowane przez Leviego Straussa jeszcze w XIX w. z myślą o farmerach i górnikach, jako wygodne i wytrzymałe spodnie robocze. Ten klasyczny fason przetrwał zresztą do dziś – dwie kieszenie z przodu, dwie naszywane z tyłu plus mała kieszonka poniżej paska, nad prawą przednią kieszenią.
Spodnie przez dziesięciolecia weszły na stałe do kanonu ubioru, noszą je teraz starsi i młodsi, kobiety i mężczyźni, na wszelkie okazje. Co kilka sezonów pojawiają się również modyfikacje kroju, od bardzo niskich biodrówek po idealnie dopasowane modele z wysokim stanem – każda sylwetka znajdzie „swój” typ. Nogawki rurki, proste szerokie lub tzw. „dzwony”. Gładkie lub też nierówno wybarwione, postrzępione czy z naszywkami. Klasycznie niebieskie, czarne czy kolorowe. Moim ulubionym modelem od kilku sezonów są tzw. boyfriendy. Bardziej luźne, lekko poprzecierane, niczym odrobinę za duże jeansy mojego faceta 🙂 To właśnie taki fason jest dzisiaj kluczowym punktem stylizacji.
A jeśli do luzu wracamy, drugim niezbędnikiem jest koszula w kratę. Lubię ją również za wielofunkcyjność, latem mogę nosić przewiązaną na biodrach a wieczorem zarzucić jako okrycie wierzchnie na podkoszulek. Dzisiaj służy jednak jako drugi element bazy stroju.
Kolorystycznie postanowiłam na odcienie niebieskiego i granat, nie mogło więc zabraknąć pikowanej kurteczki w takim właśnie pięknym, nasyconym kolorze navy. Jest to okrycie uniwersalne, które każda z nas w szafie mieć powinna – w zależności od dodatków pasuje do stylu eleganckiego, lub bardziej codziennego czy sportowego.
Torebka z gatunku takich, jakie lubię najbardziej – duża i wygodna, na wszelkie kobiece drobiazgi, portfel, telefon i klucze, a i laptop się zmieści czy dokumenty. Karmelowe wykończenia idealnie zgrywają się kolorystycznie ze skórzanymi botkami.
I jako wisienka na torcie, zabawna czapka z futrzanym pomponem, ostatni ukłon w stronę odchodzącej zimy. Świetnie wpisuje się ona w luźny, nieformalny charakter stylizacji, nadaje jej lekkości, a jednocześnie zachowane są względy praktyczne – po prostu grzeje 🙂 Dla mnie, osoby cierpiącej na chroniczne problemy z zatokami to element wręcz konieczny.
Czy przekonałam Was dziś do przywoływania wiosny, też za nią tęsknicie?
Podoba Wam się moja stylizacja a la „luz blues”? Piszcie w komentarzach!
Wszystkie użyte przeze mnie w stylizacji ubrania i dodatki kupić możecie w Centrum Handlowym Auchan w Poczesnej koło Częstochowy.