Daleko jeszcze?
Lato to czas wycieczek i urlopowych wyjazdów. Gdy tylko pojawia się wolna chwila, wsiadamy do auta i ruszamy z domu. Perspektywę krótszego lub dłuższego wypoczynku dla całej rodziny psuje tylko jedno – wizja podróży. O ile wielu dorosłych lubi być „w drodze”, maluchy zazwyczaj śmiertelnie nudzą się w czasie jazdy i od pierwszych minut dopytują: „czy już dojeżdżamy?”.
Jak pokonać dziecięcą nudę w samochodzie i sprawić, by podróż przestała się dłużyć? Oto 7 sprawdzonych sposobów.
Słodki sen
Jednym z najprostszych pomysłów na to, by uniknąć ciągłego odpowiadania na pytanie: „daleko jeszcze?”, jest takie zaplanowanie podróży, by dziecko przynajmniej część drogi przespało. Nie znaczy to wcale, że jesteśmy skazani na jazdę w nocy. Niemowlaki, a także większość kilkulatków chętnie drzemie po drugim śniadaniu. „Kołysanie” auta dodatkowo działa usypiająco. Postarajmy się więc tak zaplanować wyjazd, by drzemka wypadła w czasie podróży.
Komfortowa jazda
Z całą pewnością dziecko będzie bardziej marudne, jeśli będzie się źle czuło. Dlatego zadbajmy o komfort jazdy. Przede wszystkim przewietrzmy samochód i, jeśli szyby nie są przyciemniane, zainstalujmy osłonki, które chronią przed słońcem. Na drogę wybierzmy dla dziecka wygodne, luźne ubrania. Wrzućmy też do samochodu kocyk, którym przykryjemy malucha w czasie drzemki.
Jeśli dziecko miewa objawy choroby lokomocyjnej, zaopatrzmy się w środki, które łagodzą dolegliwości. W zależności od wieku dziecka będą to tabletki, syropki, pastylki do ssania albo plasterki uciskowe.
Coś dla ciała
Mały człowiek znacznie gorzej reaguje na choćby niewielki głodek, niż osoba dorosła. Dlatego nie zapomnijmy zabrać ze sobą wygodnych przekąsek. Najlepiej sprawdzą się produkty, które nie obciążają zbytnio brzuszka i działają odświeżająco. Świeże owoce lub gotowe musy owocowe w tubkach, biszkopty, babeczki, a nawet suche bułki, to najlepsze propozycje na drogę. Nie zapominajmy też o napojach – woda, soki owocowe, herbatki ziołowe. Dopajajmy malucha dość często, bo mały organizm szybko się odwadnia.
Krótkie, regularne postoje na „dożywianie”, będą miłym urozmaiceniem podróży i pozwolą wyprostować nogi całej rodzinie.
Coś dla ducha
Wspaniałe widoki i kojąca muzyka z radia mogą być atrakcją dla dorosłych podróżników, ale raczej nie dla dzieci. Zadbajmy więc o to, by maluchy miały pod ręką zabawki, które zajmą ich uwagę. Mogą to być np. ulubione książeczki czy maskotki. Większość dzieci uwielbia też zabawę w prowadzenie auta, można więc dać im własną zabawkową kierownicę.
Nowe technologie
Coraz więcej rodziców, nawet tych, którzy limitują czas spędzany przed telewizorem czy komputerem, docenia elektroniczne zabawki w czasie podróży. Montowane do zagłówka ekrany, na których można wyświetlić film czy grę, coraz częściej pojawiają się w samochodach. Jako „zabijacz” czasu doskonale sprawdzają się też tablety czy smartfony. Jeśli nie chcemy by dziecko cały czas wpatrywało się w monitor, sięgnijmy po inne sprzęty – radio samochodowe czy inne odtwarzacze, na których możemy puścić ulubioną muzykę czy audiobooka.
Gry samochodowe
Tym co kochają wszyscy mali podróżnicy są gry samochodowe. Dzięki nim z dziećmi w podróży radzili sobie nasi rodzice i dziadkowie, którzy nie mieli do dyspozycji nowoczesnych gadżetów. Nie tylko nic nie kosztują, ale też dostarczają mnóstwa zabawy. Pomysłów na to w co grać w aucie są tysiące: nieśmiertelne rejestracje, kto pierwszy zobaczy samochód w określonym kolorze, kto wypatrzy krowę, kto zgadnie jaki kolor będzie miał dziesiąty nadjeżdżający z przeciwka samochód, 20 pytań, dzięki którym ustalimy jaki element znajdujący się w samochodzie ma na myśli zadający zagadkę, państwa-miasta w wersji mówionej, podawanie kolejnych słów zaczynających się od litery, na którą skończyło się słowo poprzednika… Z całą pewnością zabaw słownych starczy nam na wielogodzinną podróż.
Bez pośpiechu
Podróżując z dzieckiem powinniśmy przewidzieć czas na przerwy w jeździe. Zapięte bezpiecznie w foteliku dziecko nie ma zbyt wiele swobody. Drętwieją nóżki, robi się niewygodnie, organizm domaga się odrobiny ruchu. Dodatkowo uwiera pełna pielucha, albo chce się siusiu, albo jeść… Lista potrzeb jest bardzo długa, a cierpliwość to cnota, które dzieciom raczej brakuje. Jeśli przewidzimy na dojazd więcej czasu, dziecięce zachcianki nie będą irytować. Dzięki temu szansa na to, że wszyscy – i duzi i mali – dojedziemy na miejsce w doskonałych humorach, jest znacznie większa.