Animal Helper – aplikacja 112 dla zwierząt – czym jest i gdzie działa?
Na Pomorzu aplikacja Animal Helper działa już od blisko roku. W ostatnich miesiącach jej zasięg systematycznie się rozszerzał. W tej chwili obejmuje już połowę kraju. Jej pomysłodawcy marzą jednak o tym, by w niedługim czasie na 112 dla zwierząt można było dzwonić z całej Polski. Czym jest Animal Helper? Jak działa? W jakich sytuacjach pomaga? Na te i inne pytania odpowiada Adam Van Bendler, prezes Fundacji Psia Krew i współtwórca aplikacji Animal Helper.
Co to jest Animal Helper?
To darmowa aplikacja na smartfona, dzięki której zgłosisz każde zdarzenie, każdą sytuację kiedy zwierzęciu dzieje się jakaś krzywda. Nasze koordynatorki pracują siedem dni w tygodniu przez całą dobę, więc każdy sygnał – bez względu na porę dnia czy nocy – jest przez nie odbierany natychmiast i od razu podejmują działania, żeby temu zwierzęciu pomóc. Bo to jest celem Animal Helper – pomaganie zwierzakom. Wszystkim – domowym, dzikim, gospodarskim. Wszystkim bez wyjątku.
Zwierzakom, które uległy wypadkom drogowym, porzuconym, zaniedbywanym, bitym, przebywającym w złych warunkach – na krótkim sznurku, bez dostępu do wody, w zimnie.
Animal Helper – aplikacja, jak działa? Piszemy, dzwonimy?
Są różne opcje. My rekomendujemy zgłoszenia przy użyciu formularza. Są w nim zawarte kluczowe z perspektywy koordynatora pytania. Jest też możliwość wysłania zdjęć i podania koordynatów GPS. Wiele osób, kiedy zgłasza taką sytuację, jest zdenerwowana i łatwiej im podać konkrety kiedy wpisuje odpowiedzi. Ale jeśli ktoś woli porozmawiać koordynatorem, co ważne z żywym człowiekiem, to też jest taka możliwość. Animal Helper jest takim numerem 112 dla zwierząt – dzwonimy, koordynator przeprowadza z nami wywiad, ustala wszystkie szczegóły i robi co może, żeby jak najszybciej skierować pomoc na miejsce.
Dlaczego powstała aplikacja Animal Helper?
Nigdy wcześniej taki numer 112 dla zwierząt nie działał. I to była potężna wyrwa w polskim systemie. Wiele osób próbujących uzyskać pomoc np. dla psa z wypadku, czy ptaka ze złamanym skrzydłem, nie ma pojęcia gdzie zadzwonić. Kiedy już dzwonią – do gminy, na straż pożarną czy rozmaitych samorządowych jednostek – często odbijają się od niechęci do działania osób przyjmujących zgłoszenie. Jedna służba czy organizacja zrzuca odpowiedzialność na inną, czas mija, a zwierzę czeka na pomoc. Właśnie dlatego pojawiła się aplikacja Animal Helper, żeby osoby, którym los zwierząt nie jest obojętny, które chcą pomóc, nie szukały po omacku, nie traciły cennego czasu, tylko mogły jak najszybciej trafić we właściwe miejsce.
Nasze koordynatorki wiedzą, gdzie działają jakie organizacje – te samorządowe, ale też pozarządowe czy fundacje i potrafią najszybciej połączyć te wszystkie kropki, znaleźć kontakt do tej organizacji, która może w danym momencie jak najszybciej i jak najsprawniej pomóc. Bo czasem są sytuacje, kiedy służby mają związane ręce czy to z powodu przepisów czy braku możliwości wysłania na miejsce jednostki, albo zdarzenie ma miejsce w godzinach, kiedy te samorządowe organizacje nie pracują i trzeba szukać tej pomocy gdzie indziej. Myślę, że można też powiedzieć, że Animal Helper powstała po to, by ludzie nie czuli się bezradni. Żeby ich chęć niesienia pomocy nie rozbijała się o jakieś niewidzialne ściany, tylko znajdowała miejsce, gdzie ich sygnały zostaną potraktowane poważnie, a pomoc udzielona najszybciej jak to możliwe.
Czy osoby, które dokonują zgłoszenia, są informowane o tym, co dzieje się później?
Jak najbardziej. Działamy maksymalnie transparentnie i rozumiemy, że osoby, które się z nami kontaktują, chcą poznać zakończenie historii, której częścią się stali, angażując się w pomoc.
W jakich sytuacjach interweniujecie?
W bardzo różnych. Wypadki, pseudohodowle, porzucenia zwierząt, znęcanie się, zranienia. Niedawno mieliśmy np. zgłoszenie, że właścicielka zostawiła psa samego w domu i pojechała na wakacje. Okazało się, że zwierzak był zamknięty w domu przynajmniej przez sześć dni. Kiedy dotarła do niego pomoc, był wychudzony, przerażony, odwodniony, przebywał we własnych odchodach. Sytuacja wyglądała dramatycznie ale na szczęście skończyła się happy endem. Na szczęście ktoś przejął się losem wyjącego w mieszkaniu zwierzęcia i zgłosił do nas tą sytuację. Gdyby nie ten sygnał – ten psiak, by nie przeżył. W tym miejscu chciałbym wspomnieć o jednej bardzo ważnej kwestii – anonimowości osób zgłaszających zdarzenie. Często ludzi zniechęca do działania taki lęk przed reakcją właścicieli, czasem są to sąsiedzi czy osoby znajome. Część osób boi się ich zemsty czy niegrzecznych zachowań. Zgłaszając zdarzenie za pośrednictwem Animal Helper nie narażają się na takie reakcje.
Wiem, że w ostatnim czasie mieliście też zgłoszenie dotyczące pseudohodowli na Pomorzu i że to była akcja na bardzo dużą skalę i też zakończona sukcesem.
Wiem, o której sytuacji mówisz. Zwierzęta przebywały w naprawdę złych warunkach, pochowane w szafach, piekarnikach, szufladach. Sunie, które traktowane były jak maszynki rozpłodowe, psiaki, które nie znały trawy, świeżego powietrza, dotyku człowieka. Na szczęście służby zareagowały odpowiednio i udało się je zabrać. Wszystkie odebrane psiaki, a było ich 67, trafiły do schroniska „Promyk”. Niedawno zakończyła się oficjalnie procedura odbioru tych psiaków oprawcom, dlatego też schronisko rozpoczęło proces adopcji. Tu faktycznie wyzwaniem była skala. W pseudohodowli przebywało ponad 60 psów, głównie suk karmiących i ich młodych, dużo suk w ciąży. Zanim zakończyła się procedura, na nowe domy czekało około 90 psów. To z resztą nie jedyna pseudohodowla, którą udało się zamknąć dzięki naszym zgłoszeniom. Była jeszcze pseudohodowla psów w Kołobrzegu i królików w Gdyni. Trwają też postępowania w sprawach kolejnych, ale o tym jeszcze nie mogę mówić.
W których województwach działa Animal Helper?
Zaczęliśmy w listopadzie 2023 roku na Pomorzu. W tej chwili działamy już w ośmiu województwach: pomorskim, zachodniopomorskim, łódzkim, śląskim, wielkopolskim, lubuskim, opolskim i kujawsko-pomorskim. Od uruchomienia aplikacji Animal Helper wpłynęło do nas ponad 8 tysięcy zgłoszeń. To pokazuje skalę zjawiska i to jak bardzo potrzebne było uruchomienie takiego numeru 112 dla zwierząt.
Planujecie rozszerzyć działalność na całą Polskę?
Bardzo byśmy chcieli, ale w tej chwili walczymy o przetrwanie. Na działalność Animal Helper – głównie na pensje koordynatorek, które z pełnym poświęceniem w dzień i w nocy wykonują naprawdę bardzo trudną, stresującą i obciążającą psychicznie pracę – potrzebujemy miesięcznie 70 tysięcy złotych. Nie mamy niestety żadnego systemowego finansowania, utrzymujemy się z datków i wsparcia sponsorów. Tak naprawdę cały czas trwamy w takiej niepewności – czy uda nam się zgromadzić środki na kolejny miesiąc czy nie. Ale wszyscy marzymy o tym, że znajdziemy sponsorów i będziemy nie tylko mogli przestać martwić się o to co już zbudowaliśmy, ale dodatkowo się rozwijać, obejmując opieką zwierzaki w całym kraju.
A co ze „zwykłymi Kowalskimi”, którzy chcieliby wesprzeć waszą działalność? Mogą to jakoś zrobić?
Oczywiście. Liczymy na każdą pomoc. Każdy kto chce nam przekazać nawet kilka złotych może to łatwo zrobić np. za pomocą zrzutki.
Liczymy też oczywiście na to, że jak najwięcej osób rozliczając podatki przekaże nam swoje 1,5 % podatku. Bez pomocy ludzi, którzy chcą tak jak my pomagać zwierzętom, działanie całodobowej centrali zgłoszeń Animal Helper będzie zagrożone. A przez ten niespełna rok przekonaliśmy się już, jak bardzo jest ona potrzebna.