Czym się różnią body neutrality i akceptacja ciała w duchu body positive?


Ciałopozytywność – jak pokochać swoje ciało?
Body positivity. Ciałopozytywność. W ostatnich latach terminy te odmieniane są przez wszystkie przypadki. Zewsząd słyszymy, że powinniśmy pokochać swoje ciało z jego wszelkimi niedoskonałościami – zmarszczkami, dodatkowymi kilogramami, cellulitem, za małym lub za dużym biustem, rozstępami i całą resztą rzeczy, które często wpędzają nas w kompleksy.
Ruch body positive powstał pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia w odpowiedzi na nierealistyczny obraz ciała pokazywany w mediach. Miał pomóc ludziom, a zwłaszcza kobietom, uwolnić się od kompleksów. Obiecywał bezstresowe życie wynikające z pełnej samoakceptacji i miłości do każdej fałdki, zmarszczki i krągłości. Okazuje się jednak, że nie tak łatwo być body positive. Wiele kobiet mierząc się z pytaniem jak pokochać swoje ciało, nie znalazło zadowalającej odpowiedzi. Krok, który trzeba pokonać od ciągłego upatrywania wad w swoim wyglądzie, do jego pełnej akceptacji, dla wielu osób okazał się po prostu za duży. Entuzjaści ciałopozytywności, którzy nie potrafili za każdym razem dostrzec piękna patrząc w lustro, zaczęli odczuwać frustrację, żal i poczucie winy. I tak lek na kompleksy, w wielu przypadkach stał się przyczyną nowych problemów.
Czy to znaczy, że jesteśmy skazani na wieczne niezadowolenie z siebie i problemy psychiczne wywołane niedoskonałościami fizycznymi? Twórcy nowego nurtu – body neutrality, przekonują, że tak nie jest. Sposobem, który pomoże uprościć naszą zwykle skomplikowaną relacją z własnym ciałem, ma być radykalna zmiana myślenia.
Body neutrality – akceptacja ciała w nowym ujęciu
Podstawą body neutrality i tym co odróżnia nowy ruch od body positivity, jest przekonanie, że nie powinniśmy skupiać się na urodzie, a możliwościach naszego ciała. Jego sile, wytrzymałości, możliwościach jakie nam daje. To dzięki niemu możemy zwiedzać świat, uczyć się, spacerować z psem, kochać się, biegać, jeździć na rowerze, tańczyć, gotować…
Takie zadaniowe, instrumentalne podejście do własnej fizyczności już pięć lat temu zaczęła z sukcesami promować amerykańska trenerka Anna Poirier. Jej zdaniem koncentracja na przyjemnościach jakie czerpiemy np. z tańca czy spaceru, w połączeniu ze świadomością, że to właśnie ciało pozwala nam ich doświadczać, ułatwia spojrzenie na własną fizyczność znacznie łaskawszym okiem. Nie chodzi bowiem o to, by zachwycać się cellulitem czy fałdą na brzuchu, ale zrozumieć, że nie powinniśmy przywiązywać do nich tak dużej wagi. Rozstępy czy za mały biust nie mają przecież wpływu na radość jaką daje nam kąpiel w oceanie, ani na satysfakcję jaką czerpiemy z dobrze wykonanej pracy.
Body neutrality czyli ciałoneutralność, jak sama nazwa wskazuje, proponuje bardziej neutralne podejście do własnej fizyczności, które wydaje się łatwiejsze do osiągnięcia niż bezwarunkowe kochanie swojego ciała 24 godziny na dobę.
Body neutrality, a body positivity – główne różnice
Zgodnie z ideą nowej koncepcji, o ciało należy dbać, jak o każde narzędzie. Trening czy dieta, nie stoją więc z sprzeczności z ciałopozytywnością. Przeciwnie, są wyrazem troski i dbałości o ciało. Ćwicząc czy stosując zbilansowaną (a nie restrykcyjną) dietę, nie należy jednak mierzyć efektów naszych działań za pomocą wagi czy centymetra, bo nie modelowanie sylwetki jest najważniejszym celem. Warto skupić się na tym, jak poprawia się nasze samopoczucie, kondycja, wytrzymałość czy ogólna sprawność. A spadek wagi oceniać w kategoriach zdrowotnych, a nie estetycznych.
Ważnym krokiem na drodze do ciałoneutralności jest znalezienie aktywności, dzięki którym czujemy się szczęśliwi. To właśnie im powinniśmy poświęcić czas, który marnujemy nad skupianiem się na fizycznych wadach.
Jednym zdaniem, najlepszą drogą do akceptacji ciała, jest poświęcanie mu mniejszej uwagi, a dokładniej – innego rodzaju uwagi. Zamiast myśleć o jego estetycznych walorach, starajmy się po prostu utrzymać je w dobrej sprawności, by mogło jak najlepiej nam służyć.
A co Wy myślicie o takim podejściu do ciała? Które spojrzenie jest Wam bliższe?
